W tym miejscu znajdują się miejsca historyczne - takie po których zostały tylko wspomnienia, fakty historyczne i legendy:
- Hasiok - boisko na Kalinie
- plac targowy
- dawny dworzec kolejowy
- szyb Ulricha
- elektrownia 

W tym miejscu znajdą się miejsca historyczne - takie po których zostały tylko wspomnienia, fakty historyczne i legendy:
- młyn górny
- młyn dolny
- leśniczówka na Niedźwiedzińcu
- posiadłość rycerska (Świętochłowice)
- staw Kowacz
- zakład "Gala" i "Terpen"
- pierwsza zajedznia tramwajowa
- dwór Dolne Hajduki
- folwark w Hajdukach Górnych
- kolej piaskowa

Hasiok – boisko na Kalinie

 

Na Kalinie nie było klepiska, ale za to od tego hasia, tak się kurzyło, że w przerwie meczu musiała przyjeżdżać z huty straż pożarna, żeby polewać boisko wodą. Inaczej piłkarze by się podusili z tego dymu”.  

Paweł Buchwald piłkarz Ruchu

„Boisko na Kalinie nazywano popularnie Hasiokiem, a to dlatego, że jego nawierzchnia pokryta była hasiem, czyli popiołem z huty. W trakcie meczu kurzyło się strasznie i często zdarzało się, że w przerwie przyjeżdżała straż pożarna i polewała boisko wodą, by choć trochę ulżyć piłkarzom”

Gerard Cieślik piłkarz Ruchu 

Czytaj:

http://historiaruchu.pl/?p=1090  

http://historiaruchu.pl/?page_id=268  

https://www.laczynaspilka.pl/biblioteka/kroniki/niebieskie-hajduki  

https://dziennikzachodni.pl/ruch-chorzow-gral-na-targowisku-i-na-hasioku-na-ktorym-zdobyl-pierwszy-tytul-mistrzowski-zobaczcie-zdjecia-starych-stadionow/ar/c2-14927070

 

Boisko (Sportplatz) zaznaczone na mapie z 1941 r.


 Obecny teren, na któym zlokalizowany był Hasiok

 


 Plac targowy

W rejonie obecnych ulic Farnej, Odrowążów, Wrocławskiej i Karpackiej przed wojną mieściło się targowisko. Było to jedno z dwóch ówczesnych hajduckich targowisk. W soboty stragany zwijano, a plac zamieniano w boisko sportowe. To właśnie tu „Ruch” Wielkie Hajduki grał swoje pierwsze mecze, zanim przeniósł się na tzw. hasiok. 
 

 

 Obecny teren, na któym zlokalizowane było targowisko

Drugi targ znajdował się na terenie dzisiejszego skweru przy ul. Ratuszowej. 


  Dawny dworzec kolejowy

 

Obszar dawnego dworca kolejowego „Królewska Huta w Świętochłowicach”, który został otwarty w 1846 roku z zaznaczonym miejscem budynku dworca. Dworzec funkcjonował do 1913 roku. 

  

Wiosną 1845 r., a więc jeszcze przed otwarcie obiektów kolejowych, Dyrekcja Dóbr w Świerklańcu wybudowała koło dworca dwupiętrowy budynek, który wydzierżawiono niejakiemu Kluge. W budynku tym 6 X 1845 r. otwarto gospodę. Od 1 X 1848 r. koncesję na prowadzenie tej gospody miał Kohlmann, który w 1856 r. założył przed dworcem tzw. ogród towarzyski. W Sali towarzyskiej, znajdującej się w budynku stacyjnym, odbywały się liczne koncerty, a także było to miejsce podpisywania umów uwłaszczeniowych z okolicznymi chłopami. Tutaj 24 VIII 1849 r. przybywał kard. Diepenbrock podczas podróży do Piekar na uroczystość konsekracji tamtejszego kościoła. Wtedy też spotkał się deputacją gminy Królewska Huta w sprawie budowy kościoła św. Barbary (…).

Theophil Bronny, Kronika Świętochłowic,
„Stary dworzec świętochłowicki”,
w zbiorze „Z badań nad dziejami Świętochłowic”,
Świętochłowice 2006

Do dziś zachowały się fragmenty betonowych peronów. 

 

Lokomotywownia znajdująca się w zachodniej części dworca została rozebrana. 

 źródło: Google Earth (2011) 

W 1847 r. na trasie Wrocław-Mysłowice codziennie kursowały 3 pociągu: 1 osobowy, 1 pośpieszny i 1 towarowy. (…) w wyniku rozbudowy całej linii ze Świętochłowic do Chorzowa nadano [jej] status kolej głównej. Od tej chwili stacja, dla odróżnienia od Królewskiej Huty, nosiła nazwę Świętochłowice.

Pierwotnie tory kolejowe (…) położone były 100 m na wschód od budynku stacyjnego. Już w latach 1894-1899 planowano przeniesienie dworca w pobliże gospodarstwa Kowacza w Hajdukach, czyli 1130 m dalej na wschód, i utworzenie samodzielnego przystanku. (…) Zarząd kolei (…) wybudował w 1904 r. nową linię kolejową dla pociągów pośpiesznych na trasie Bismarckhuta – Królewska Huta – Chorzów. Dworzec świętochłowicki obsługiwał w tym okresie 6 bocznic kopalnianych i hutniczych, każdego dnia przetaczano tędy 6600 osi wagonowych. Koszt przebudowy dworca planowany był na 1 716 000 marek. W 1905 r. zdecydowano przenieść dworzec do Bismarckhuty w pobliże szkoły nr I. Przeciwko tej zmianie protestowały władze gminne i mieszkańcy 21-tysięcznych Świętochłowic, którzy nie chcieli wyrazić zgodny na pozbawienie ich możliwości korzystania z bezpośredniego połączenia kolejowego. (…) ministerstwo, rozporządzeniem z 27 XI 1908 r. zatwierdziło budowę dworca kolejowego przy gospodarstwie Kowacza w Bismackhucie i przystanku osobowego w Świętochłowicach, jednak obie gminy zostały zobowiązane do finansowego udziału w kosztach budowy. Bismarckhuta miała przekazać po 50 tys. marek na budowę dworca i wiaduktu, a gmina Świętochłowice 15 tys. marek na budowę dworca i 30 tys. na zakup parceli budowlanej, przygotowanie dróg dojazdowych itp. (…) 1 października [1913 r.] stary dworzec I klasy (Alte Bahnof) został zamknięty. (…) Stary dworzec pozostał jedynie jako dworzec towarowy pod nazwą Bismarckhuta (teraz Hajduki).

Theophil Bronny, Kronika Świętochłowic, „Stary dworzec świętochłowicki”, „Przebudowa dworca” w zbiorze „Z badań nad dziejami Świętochłowic”, Świętochłowice 2006

Do dziś mieszkańcom służy przejście podziemne łączące ul. Hajduki z ul. Katowicką w Świętochłowicach.   


 Szyb Ulrich 

Szyb Ulrich (nazwany na cześć barona Ulricha von Richthofena) należący do KWK Kleofas zaprojektowany na początku XX wieku jako zjazdowo-materiałowy, wyposażony był w klatki jednokondygnacyjne na 18 osób. Szyb w 1907 roku osiągnął głębokość 147,5 m, w roku 1919 - 315,36m, a w 1921 roku osiągnął 423,6 m. Udostępniał poziomy: 182, 242, 425.

Od 1924 roku kiedy to w związku z zatrzymaniem pola zachodniego wyłączono maszynę wydobywczą - używany był w charakterze szybu wentylacyjnego z wentylatorem typu "Mortier".

Prawdopodobnie szyb został zamknięty w latach 30. XX wieku. Szyb zadekowano stalową płytą. Został króciutki płytki korytarzyk coś co mogło być resztą nadszybia, który kończył się na stalowej płycie. W latach 80. w miejscu tym wybudowano garaże. Do dziś pozostały resztki ogrodzenia szybu.

Na podstawie wpisów w „Eksploratorzy” Forum Zbuntowanych
Poszukiwaczy (https://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?t=800) 

Szyb Ulrich podczas budowy

Dwie wieże wyciągowe z 1908 roku na górnośląskim obszarze górniczym (Ulrichschacht der Cleophasgrube i Deutschland 1 w Schwientochlowitz) posiadały już wszystkie cechy wież późniejszych: cztery mocne słupy narożne, zaprojektowane jako profile kratowe skrzynkowe, dźwigają maszynownię ze ścianami z konstrukcji stalowej i dach z blachy falistej. Maszynownia będąca szczytem wieży wyraźnie wyróżniała się na tle podkonstrukcji, zwłaszcza że przynajmniej z jednej strony wystawała ponad szyb wieży, aby pomieścić stanowisko sterowania dla operatora maszyny wyciągowej. Symetryczne rozplanowanie rzutów maszynowni po przeciwnych stronach zaowocowało charakterystycznym kształtem łba młota, który charakteryzuje kilka konstrukcji wieżowych. Maszynownia będąca szczytem wieży wyraźnie wyróżniała się na tle podkonstrukcji, zwłaszcza że przynajmniej z jednej strony wystawała ponad szyb wieży, aby pomieścić stanowisko sterowania dla operatora maszyny wyciągowej. 

http://www.rheinische-industriekultur.de/objekte/Bergbau/foerdertuerme/foerdertuerme.html   

Szyb Ulrich na mapie z 1933 r. 

 

Szyb Ulricha na mapie z 1941 r.

Fragment felietonu Ingmara Villqista „Szyb”, który ukazał się w kwartalniku „Fabryka Silesia” w nr 2 z 2017 r.:

I ja miałem onegdaj w Batorym swoje najprawdziwsze zamczysko, swoje ruiny - pożądaną tajemnicę. Może z dwieście kroków od mojego domu przy Długiej; równolegle do ulicy Tynieckiej tuż przed skrzyżowaniem z ulicą Trzyniecką, równolegle do koryta niewiarygodnie cuchnącej i zawsze bajecznie kolorowej rzeki Rawy stało to cudo, a właściwie jego nędzne resztki. Wtedy nie miałem pojęcia, co to była pierwotnie za budowla. Mówiło się - Szyb Ulricha. Brzmiało tajemniczo... Ulrich... kojarzyło się z imieniem poległego pod Grunwaldem wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena. Pamiętam z dzieciństwa emaliowaną tabliczkę z nazwą ulicy „Szyb Ulricha". Nie pamiętam, kiedy została zdjęta i ulicę tę przemianowano na Tyniecką. O tym, że stal tam kiedyś najprawdziwszy szyb kopalniany zwany „Ulrich", opowiadała mi na spacerach z Batorego na Klimzowiec moja mama; przystawaliśmy przy cokole dawnego ogrodzenia, patrzyłem na zrujnowany, ceglany parter dawnej budowli i usiłowałem sobie wyobrazić, jak też wyglądać musiał dumny onegdaj szyb. Dumny byłem i ja; mieszkałem przecież i dorastałem o rzut beretem od najprawdziwszego szybu kopalnianego (już nieistniejącego, ale jednak); a więc symbolu, który kojarzy się i będzie kojarzyć po wsze czasy wszystkim z hasłem „Śląsk". Wtedy nie miałem pojęcia, jak Szyb Ulricha wyglądał, więc wyobraźnia działała, dziś oglądam archiwalne zdjęcia w internecie i dopiero jestem dumny, bo byl to wcale potężny szyb, nazwany tak ku chwale Ulricha von Richthofera, powstały z samego początku XX wieku. A więc mieszkałem w najprawdziwszej górniczej dzielnicy. Ciekawe, jak to wszystko wyglądało wokół, zanim w łatach 30. XX wieku nie rozebrano Ulricha. Wtedy jednak nie zajmowało mnie to; najważniejsze było, że odnalazłem swoje wymarzone zamczysko. Resztki Szybu Ulricha stały się dla nas, wyrostków z Długiej i sąsiednich ulic Batorego, wymarzonym miejscem zabaw; w zależności od czytanej książki, filmu albo serialu w czarno-białej telewizji Ulrich zmienia! się w naszej wyobraźni w samotną, oblężoną twierdzę, zamczysko pełne upiorów, skład drewna z Chłopców z Placu Broni, polski albo niemiecki bunkier, karawelę sunącą po wzburzonych falach, wypaloną kamienicę w powstańczej Warszawie; ceglane resztki Ulricha byty miejscem bitew na gable, lania się wodą z butelek, rycerskich potyczek na miecze i włócznie z patyków, zajadłych strzelanin, banalnych bójek. Kiedy brakowało pomysłów, cuchnące moczem przyziemia zmieniały się w palarnie „Sportów". Wszystkiego, co w dziecięcych głowach się zaroiło, doświadczył poczciwy Ulrich. Aż pewnego dnia, pewnie byłem już w liceum, zniknął. Podobno ktoś gdzieś wpadł do jakiejś dziury albo coś złamał - nie wiem dokładnie. Ulrich zniknął. Splantowano go. Na miejscu dawnego szybu postawiono garaże. Dziś pozostał tylko fragment niskiego cokołu dawnego ogrodzenia od ulicy Tynieckiej. Prawie niezauważalny i z niczym się niekojarzący; najmniej z dawnym szybem, nikogo nie obchodzi, nic nie rozdziela, nie jest „postindustrialny", nie zasługuje na dotację z Unii, zmianę pierwotnej funkcji. Sterczy po nic z chorzowskiej ziemi, ale jednak trwa; zmurszały wierzchołek potężnej góry drzemiącej pod naszymi stopami.

INGMAR VILLQIST, „Szyb”, „Fabryka Silesia” nr 2, 2017 



 Elektrownia 
 

 

Elektrownia w Dolnych Hajdukach została uruchomiona w rejonie obecnych ul. Długiej i Trzynieckiej w 1899 r. Była to elektrownia dedykowana do zasilania tramwajów na linii Katowice-Hajduki, którą obsługiwała spółka Oberschlesische Kleinbahnen und Elektrizitäts Werke. Był to ewenement na ówczesne czasy, gdyż każda linia posiadała swoją własną elektrownie.

Elektrownia funkcjonowała do roku 1911, kiedy to władze spółki Schlesische Kleinbahn Aktien Gesellschaft* ostatecznie zdecydowały o ujednoliceniu zasilania prądem z sieci wysokiego napięcia 6kV wytwarzanym przez elektrownię w Chorzowie i Zaborzu, transformowanym w 9 stacjach na prąd stały o napięciu 600V. Jedna z takich stacji wybudowana została w Hajdukach (13 czerwca 1911 roku).

Ryszard Kurek, „Dwa wieki chorzowskiego przemysłu”,
Zarys monograficzny część I, Chorzów 2007
 

Budynki elektrowni zamieniono później na pomieszczenia stolarni.

*W 1899 r. doszło do połączenia spółki Oberschlesische Kleinbahnen und Elektrizitäts Werke (posiadającej 23 km linii) ze spółką Oberschelsische Dampfstassenbahn GmbH (posiadającej 77 km linii) powołując nową spółkę o nazwie Schelsiche Kleinbahn Aktien Gesellschaft (Śląskie Kolejki Spółki Akcyjna) z siedzibą w Bytomiu, a od 1904 r. w Katowicach.